poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Rozdział 2, część 3, odcinek 8

Shinigami pobiegli do słupa reiatsu. Sytuacja wydawała się bardzo poważna. Kiedy dotarli na miejsce, zobaczyli zrujnowany kawał ziemi oraz rannych Shinigami.
— Co się tutaj stało?! — krzyknął Hitsugaya.
— Muramasa porwał Kapitana Yamamoto! — odpowiedział mu porucznik Shūhei.
Wszyscy byli w stanie gotowości. Bez Yamamoto, Gotei 13 miało niewielką siłę.

Tymczasem Iwao Hisao siedział przed pornosami pobranymi z RedTube’a, waląc konia. Nagle poczuł coś mokrego na ręce.
— Skąd ta sperma? Przecież się nie spuściłem, ledwo zacząłem — Iwao był bardzo zdziwiony.
Zauważył postać za oknem. Zawstydził się.
— Iwao! Jak sobie trzepiesz, to chociaż okno zasłoń! — powiedziała tajemnicza postać i oblała go spermą. Nasienie wpadło mu do ust, odkaszlnął.
— Awa Odori?! Ty chuju, strzelałeś do mnie spermą! — powiedział uradowany a zarazem zażenowany, biegnąc do niego. Miał pecha, i poślizgnął się na świeżej spermie.
— Nakręćmy pornola — zaproponował Awa Odori.
— Ojej, bo cię pan Bóg piorunem pierdolnie… prosto w fiutasa! — powiedział podniecony.

Tymczasem Yoshirō chodził podirytowany po prawie całym Seireitei.
— No, jak one mogły zostać kapitanami?! Przecież ja jestem lepszy, mądrzejszy, ładniejszy, silniejszy, bardziej wysportowany, zwinniejszy! Ach, kurwa, mam na nie haka! Mówią, że jestem gejem! Pójdę do Kapitana Głównodowodzącego ze skargą! BU-HA-HA-HA-HA! — Satoru zaczął biec.
Drogę zatrzymał mu Yuki Dorei, który wymierzył w niego moc głupoty. Yoshirō zaczął robić fikołki, stać na głowie, ssać sobie chuja i dupę. Efekt był krótkotrwały, więc gdy Satoru się ocknął, puścił pawia.
— KURWA! — krzyknął — Przecież to była fałszywa moc! Używaj prawdziwej!
— Wiesz… Wolę nie używać prawdziwej, bo ciebie może to zniszczyć — powiedział z uśmiechem.
Yoshirō rzucił się na swoje Zanpakutō.

W jednym ze schowków na miotły, przy świetle świecy siedziały dwie osoby. Łatwo było stwierdzić, iż był to mężczyzna i kobieta. Na zimnej, brudnej podłodze, rozrzucone były ubrania. Ściany były niegdyś białe, dziś były jednak brudne, osmolone od starego pieca. Pomieszczenie było duże, przez niższych rangą Shinigami, używane jako melina. Zauważyć więc można było rozbite butelki, opakowania po papierosach, pety oraz czuć smród potu i rozlanego nieraz na podłogę sake. W jednym z rogów stała brudna, wilgotna i zagrzybiała kanapa. Cała pomieszczenie odrzucało już samymi drzwiami, odrapanymi i prawdopodobnie zapomnianymi. W Soul Society jednak nic nie ginie. Postacie powoli zbliżyły się do brudnego pieca, mimo pozorów bardzo dużego. Mężczyzna oparł się o piec, kobieta przyklęknęła. Słychać było jęki niczym ofiary w agonii, jednak w tym słychać było przyjemność nieopisaną. Dziewczyna była niską brunetką z ciemnymi oczyma, mężczyzna blondynem. On położył się na piecu, ona usiadła na nim. Wygięła się w zalotny łuk i podskakiwała delikatnie na mężczyźnie. On nie pozostawał bierny, przyłożył dłonie do jej klatki piersiowej i ściskał coś z ogromną siłą. Dziewczyna krzyczała jak zarzynane prosię. Uniosła się na kolanach i zeszła z mężczyzny, zeszła z pieca. Ledwo stała na nogach, upadła na ziemię, przeturlała się pod zagrzybiałą kanapą, na której właśnie tata karaluch prowadził swoje małe karaluszki do otworka, który pojawił się, gdy blondyn posadził brunetkę na kanapie. Nie będąc już przy swoich zmysłach, dziewczyna rozłożyła nogi, karaluszki właśnie wbiegły do otworka, który był teraz mocno widoczny, gdyż kobieta się przesunęła. Mężczyzna przysunął tułów do jej miednicy i zaczął poruszać się w równym tempie w przód i tył. Oboje krzyczeli, może się kłócili? Odwrócił dziewczynę i teraz przysuwał się do jej pośladków.
— Mocniej…! Kisuke! Ach!
— …Ach… Ach… Nie mogę! Coś mnie w niego łaskocze!… Ach…! Coś tam jest!!!
Nagle drzwi schowka na miotły otworzyły się.
— Kapitan Kuchiki! — pisnęła Tsuki.
Była przerażona, ale Urahara chyba bardziej. Miał oczy jak 5 złotych i rozdziawione usta. Byakuya niuchnął kilka razy i skrzywił się. Jego szlachecki węch nie był przyzwyczajony do tak okropnego smrodu.
— Dziwi mnie, że nie przeszkadza wam pieprzenie się w tak okropnych warunkach. — takie słowa z ust Byakuyi były wręcz nienormalne i niemożliwe. A jednak.
Urahara wraz z Tsuki ubrali się szybko. Nagle dziewczyna poczuła jak coś biega w jej intymnych okolicach. Krzyknęła. To były karaluchy…